Monday, January 29, 2018

NORTH ENTIAT LOOP - 2017.

 

NORTH ENTIAT LOOP, 2017/09/27-29.

   Dla ciekawskich i wybierających się tam dodam, że bardzo blisko tego szlaku, jest inny - Entiat River Loop. Wygląda bardzo zachęcająco i można go z powodzeniem rozłożyć na 6-7 dni. Będzie więc troszeczkę trudniejszy bo trzeba targać  zaopatrzenie a oprócz tego są tam bardzo fajne szczyty -powyżej 7 tys stóp.
Jeśli zdrowie pozwoli to jest on w moich planach.
Zapraszam harcerki i harcerzy.


Dzień 1, Fern Lake, 7.6 mili (12.2 km).
   Późny start bo długi dojazd z domu. Większość dzisiejszego szlaku (6.1 mili), nie zachwyciła mnie bo oprócz drzew, drzew po części spalonych nie było nic ciekawego. Cały ten odcinek prowadzi wzdłuż strumienia. Należy odnotować, że nie spotkaliśmy zbyt wielu turystów. Spotkaliśmy dwóch indywidualnych, wracających na parking i trójkę w wieku mojego partnera. Szli nad jeziorko a potem idą tam gdzie nie ma tras, idą zdobywać szczyty. Są w grupie ludzi, którzy założyli sobie, że wejdą na 200 najwyższych szczytów naszego stanu. Wśród nich była jedna kobieta (Litwinka z pochodzenia), której towarzyszyłem przez większość cześć tej łatwej drogi. Usłyszałem ode niej, wiele ciekawych historii. Ich grupa realizuje wiele ciekawych pomysłów. Są aktywni również zimą. Czasem wynajmują helikopter, który pozostawia ich wysoko w górach z nartami i zaopatrzeniem. Ta 3-ka to tylko część grupy. Nikt z nich nie posiada w domu tv!!!
Po zaliczeniu tej części zrobiliśmy sobie dłuższy postój aby nabrać sił przed 1.5 milową końcówką. Prowadziła do jeziora i momentami pięła się ostro w gorę. Nie było to przejście łatwe bo oprócz podejścia trasa ta nie była konserwowana i rzadko odwiedzana (mnóstwo powalonych drzew). Kilka razy gubiłem szlak ale szczęśliwie dotarłem nad jezioro. Byli tam już nasi znajomi, którzy wyszli wcześniej i po krótkim odpoczynku zamierzali iść dalej.
Zwrócili naszą uwagę na jezioro gdzie były pośnięte pstrągi. Zastanawialiśmy się wspólnie dlaczego je wytruto. Ponoć gdzieś na górze (stanowi decydenci) przypomnieli sobie, że te ryby nie są z stąd i ponoć przyczyniają się do degradacji jezior. A może to policzek dla turystów aby nie mieli darmowego, zdrowego obiadku.
Dla naszej piątki ważniejszym problemem była woda. Nie byliśmy do końca pewni czy jest bezpieczna do spożywania. W końcu doszliśmy do wniosku aby zejść 300-400 stóp poniżej jeziora i tam ją nabierać i filtrować. (Woda wypływała z Fern Lake).
Było to piękne miejsce na  biwak. Pogoda wyśmienita.














Dzień 2, ~10 mil (16 km).
   Nasi znajomi wyszli wcześniej i w innym kierunku. Mnie jak zwykle było ciężko się zebrać. Przed nami było ciężkie zejście, potem długie podejście na Grouse Pass 7150 stóp (~2200 m), ponownie zejście i wejście na skrót na Pyramid Mountain - 8245 stóp (~2513 m). Na Pyramid zdecydowaliśmy zostać na noc.
Zero drzew i tylko gdy słońce schowało się za pobliskie góry zrobiło się bardzo nieprzyjemnie. Było zimno i wiał silny wiatr. Rozbiłem namiot a mój kolega postanowił spać pod chmurką i oglądać nocą gwiaździste Niebo. Dla usprawiedliwienia mojej postawy dodam, że on idzie ze śpiworem na ~  minus 31 C, a ja na -6.
































Dzień 3, ~9.3 mili (15 km).
   Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy bez śniadania ze względu na brak wody.  Dopiero po 4-milowym zejściu w piękną dolinę, z płynącym strumieniem zatrzymaliśmy się na gorące śniadanie i kubek kakao.
Zrobiliśmy sobie ostatni w tej podróży dłuższy popas.
Bez większych przygód przeszliśmy wzdłuż Pyramid Creek i North Fork Entiat River do parkingu gdzie oczekiwał na nas mój wysłużony pickup.
Dzisiejsza trasa była nudna, wśród drzew, często przetrzebianych pożarami min i z tego Roku.












                                                                             KONIEC